Repertuar filmu "Control" w Sopocie
Brak repertuaru dla
filmu
"Control"
na dziś.
Wybierz inny dzień z kalendarza powyżej.
Czas trwania: 121 min.
Produkcja: Wielka Brytania/Australia , 2007
Premiera: 7 marca 2008
Dystrybutor filmu: Gutek Film
Reżyseria: Anton Corbijn
Obsada: Sam Riley, Samantha Morton, Alexandra Maria Lara
Był ponury i ekscentryczny. Chorował na epilepsję. Miał w sobie wielkie pokłady nienawiści i ogromną potrzebę sławy. Miał też dwie kobiety – żonę i kochankę. Nie umiał wybrać żadnej z nich. Wybrał śmierć.
Ian Curtis – wokalista genialnej grupy Joy Division.
Film Corbijna nie jest grupowym portretem Joy Division. Jest mroczną opowieścią o egzystencjalnych udrękach Iana Curtisa. Reżyser stara się odmitologizować postać wokalisty legendarnej kapeli i pokazać człowieka uwikłanego w świat, w którym sobie nie radzi. Kanwą tej historii jest autobiograficzna książka żony Curtisa - Deborah.
Wasze opinie
Zauroczył mnie film. Pełen jest metafor i niesamowitych tekstów. Mogłabym oglądać go bez przerwy. Muzyka Joy Division jest niesamowita, myślę więc, że ten film pomoże zrozumieć niektóre teksty Iana Curtisa.
Johnny i Divt - przed moim seansem (a jestem długoletnim fanem JD) było wiele osób, które w rozmowach podkreślały że nie znają muzyki JD, jak wychodziły po seansie w milczeniu - widać było po nich "piętno filmu" (jakby to górnolotnie nie zabrzmiało - może to też kwestia kameralnego kina - a nie żadnego multiplexu), uważam, że jeżeli ludzie po obejrzeniu tego filmu pobiegną po płyty JD (co już się dzieje) to bardzo dobrze, w ogólnym zalewie tandety, jeżeli ktoś sięgnie po płyty JD to tylko bardzo dobrze dla muzyki, polskiej publiki i polskiego rynku muzycznego. Uważam że my którzy znamy JD od lat, nie możemy być snobami, że ta muzyka, to tylko dla nas, jeżeli ludzie chcą poznawać tak dobrą muzykę to tylko wielki plus dla nich, w radiu ani w tv jej niestety nie usłyszą, wielki plus zatem dla CONTROL
Smutnym byłoby to gdyby
ludzie, którzy po obejrzeniu
filmu ''owczym pędem'' popędza
do sklepów po płyty JD nigdy tej
muzyki nie odkryli....
Poza tym nie uważam by
była to muzyka ważna w ''pewnych
etapach życia''. JD i Curtis to
przełom w muzyce.. legenda
niczym Johnny Cash czy Ray
Charles...
Co do pieniędzy... film na
pewno na siebie zarobił... a
zarabianie pieniędzy w
kinematografii jest czymś
zupełnie naturalnym... lecz
pewne filmy robi sie również z
czystego sentymentu- reżyser i
autor zdjęć zarazem był
związany z grupa, zdjęcia robił
Ianowi za życia, tworzył
videoclipy do utworów... jak
choćby do Atmosphere....
nawiasem mówiąc-
czarno-biały....
Moim skromnym zdaniem film jest całkowicie nieudany. Jako osoba dla której muzyka Joy Division była ważna na pewnym etapie życia (teraz już nie jest), podszedłem do filmu z mieszaniną nadziei i obaw (wiem, że głupio to brzmi) no i niestety sprawdziły się te drugie. Po pierwsze: po jasną cholerę ta czarno-biała stylistyka?! Żeby oddać klimat ,,industrialnych przedmieść końca lat 70"??? A może ,,rozdartej duszy Iana?" Pretensjonalne aż do bólu. Gra aktorów nijaka ; momentami dłużyzny jakich dawno nie oglądałem... Ech, w zasadzie jedyne co jest w tym filmie na poziomie,to muzyka (sic!). Reszta to szmira... Poza tym nie mogę pozbyć się wrażenia, iż główną inspiratorką powstania filmu była żona Curtisa, dla której sława byłego to znakomita możliwość do zarobienia forsy... Z resztą teraz zapewne duża część osób po obejrzeniu filmu, owczym pędem podąży do najbliższego sklepu z zamierem zakupienia płyt JD. Smutne...
dla wszystkich których film
'trąci nudą' ... W filmie
wykorzystanych zostało wiele
skrótów myślowych odnoszących
sie do subiektywnej biografii
Iana napisanej przez jego żonę
Deborach (naprawdę warta
przeczytania przed lub tez po
obejrzeniem filmu..).
Film sam w sobie jest
krotko mówiąc urzekający.
Zdjęcia poruszające, nie
chciałbym wysuwać daleko idących
wniosków lecz dla mnie osobiście
szare odcienie zobrazowały
rozdarcie osobowości Curtisa...
brak zdecydowania i niemożność
wyboru miedzy 'tym co 'czarne' a
'białe'. Dodatkowo podkreśliły
industrialny klimat przedmieść
Manchesteru z końca lat 70.
Sama idea nakręcenia filmu
biograficznego o Ianie i Joy
Division zasługuje na
poświecenie jej choćby 2h...
film wskrzesza legendę a zarazem
pokazuje mroczna stone
wrażliwości człowieka. Po
seansie polecam wycieczkę na
zakupy... płyta CLOSER na długo
pozostanie w waszej pamięci.....
Film wielowymiarowy-
równie przerażający jak
inspirujący....
Super film.Warto oglądnąć i pomyśleć dlaczego w tak młodym wieku wielu artystów tragicznie zakończyło swój żywot. Presja tłumu,wyścig szczurów,nadwrażliwość...? Długo pozostaje w pamięci i muzyka Joy Division powraca w pamięci. Polecam.
Oj a ja chyba bede musiał
się, przynajmniej częściowo z
jarkiem zgodzić. Media jak
media, ale ogólnie komentarze
nt. Control, które czytałem
przed pójściem do kina były
bardzo pozytywne i ... pewno
zbyt mocno się nimi
zasugerowałem. W każdym razie
film jest dość ładny wizualnie,
momentami zabawny i muzyka... -
oczywiście bez komentarza;) To
by było tyle jeśli idzie o
pozytywy... Co do reszty to
chwilami film się dłuży, a
znowóż to dostajemy super skróty
a la: urocze obrazki, plenery i
dwa "zdania" wypowiedziane przez
bohaterów: 1 - "Zróbmy se
dziecko" 2 - "Ok". No super,
tylko czemu to taką sztucznością
trąci? Dalej, spodziewałem sie
również głębszego wniknięcia w
osobowość i myśli Curtisa żeby
zrozumieć motywy, które go
doprowadziły do oczywistego
końca, a w filmie usłyszałem 2/3
cytaty i wniosek, że jak sie ma
dwie kobiety i dziecko to
najlepiej ze sobą skończyć.
Dobrze, że co nieco z tekstów
Joy Division czytałem już
wcześniej i wiedziałem czego
dotyczą... Też i aktorzy wypadli
dość blado, nawet nie
czarno-biało a szaro wtapiąjąc
się w szary klimat okolicy;) Jak
chcecie się czegoś dowiedzieć o
życiu w tamtych czasach to
polecam dokument o Sex Pistols
(dalszego tytułu nie pamiętam
chyba - "Wściekłość i brud")
Control jest jakoś zbyt uładzony
w swoich pocztówkowych ujęciach,
żadnej wściekłości czy brudu tu
nie ma.... Ani punka ani
depresyjnej psychodeli a w
takich odcieniach chyba powinien
oscylować film o JD... Ogólnie -
spłaszczone i naciągane
przedstawienie ciekawej postaci,
takie tam pitu-pitu, a mogło to
być coś na prawde fajnego,
żal...
Nawet krytykowany przez
wielu "Skazany na Bluesa" o
podobnej tematyce, mimo pewnej
banalizacji, bardziej mnie
wciągnął i wzruszył...
Głęboki, mocny, poruszający. Wyszłam z kina ogłuszona, oddzielona od rzeczywistości grubą szybą przeżywając wciąż obrazy z tego niezwykłego filmu.
Jarek!
jakie media, jaki szum
wokół tego, moim skromnym
zdaniem pięknego filmu.
Publiczność widocznie chodzi na
"Rambo" itp.
jestem zachwycona :) . wszystkim . grą aktorów . muzyką . a jakie zdjęcia! . to trzeba zobaczyć. totalnie w klimacie . moje uwielbienie dla tego filmu i wszystkiego z nim związanego nie zna granic . poważnie . dalej mnie trzyma za serce . i mam nadal dreszcze jak o nim pomyśle .
niestety nie zgadzam sie z wami... film jest nudny .... tylko media zrobily z niego nie wiadomo jak wybitne dzielo... bialoczarna estetyka obrazu nie sprawdza sie ... swiata duchowego iana curtisa nie poznamy .... obrazu lat 70 nie poznamy .... tekstow piosenek nie przeczytamy... zobaczymy jednowymiarowa fotke idola... na moim seansie bylem sam topokazuje ze publicznosc to watpliwe dzielo ma w nosie... i dobrze ...nie chodzcie bo sie zanudzicie recenzje powyzej to obraz tego jjak media mmaca ludziiom w glowie i oni zaczynaja gadac glosem mediow ze to wybitne... mowcie co naprawde myslicie i czujecie
jedyny film, który do tej pory który obejrzałam z zaciekawieniem, subtelny ale i brutalnie rzeczywisty sposób odzwierciedla życie głównego bohatera, jeszcze więcej takich filmów proszę, gorąco polecam
świetny film, reżyser poradził sobie z co tu dużo mówić legendarną postacią w sposób doskonały, film, który mnie wchłonął na 2 godziny POLECAM !!!, trochę się uśmiechnąłem przed wejściem słysząc rozmowę paru osób które kompletnie nie znały Joy Division
Pierwszy od kilku miesięcy film, który naprawdę mnie poruszył. Po stokroć warto.
dobry.tylko i az tyle.w porzadku
Absolutnie rewelacyjny! Można opowiedzieć o życiu muzyka bez hollywoodzkiego efekciarstwa. Koniecznie musicie zobaczyć!
bardzo dobry film. nie musisz byc fanem joy division. goraco polecam. (po raz pierwszy bylem na TPS swietna zabawa nie wiedzac jak bedzie film)
Niewątpliwie jeden z lepszych niezależnych filmów ostatnich lat. Bałem się, że będzie on raczej tylko dla wtajemniczonych znających historię charyzmatycznego i tragicznego zarazem Iana Curtisa, aż nadto dobrze. Nic z tych rzeczy. Zadowoli zarówno fanów jak i tych nieznających historii Joy Division. Jest to, z jednej strony, studium post-punkowej alienacji, która okazuje się zadziwiająco ludzka. Z drugiej, opowieścią o cierpiącym człowieku, który zmaga się z wieloma własnymi sprzecznościami i demonami, oraz którego twórczość zmieniła muzyczny świat na zawsze. Naprawdę cudowny i zarazem przejmujący film, który zostanie z wami na długo. Jako wstęp do filmu polecam również obejrzenie teledysku "Atmosphere" w reżyserii właśnie Corbijna z 1988.