sopot.repertuary.pl
Profil

Profil: Orto

Komentarze do filmów:

Sztuka spadania Orto, 8. grudnia 2004 godz. 18:05

?
Czy "Fallen Art" nie powinno się raczej tłumaczyć jako "Upadła sztuka"?

Upadek Orto, 8. listopada 2004 godz. 11:18

Ein Volk, ein Reich, ein Führer.
Warto zobaczyć. Warto samemu się przekonać, jak bzdurne są recenzje opisujące ten film jako wielką manipulację i próbę fałszowania historii. Największy problem w tym, że ten film jest prawdziwy aż do bólu. Hitler przedstawiony w tym filmie to neurotyk i maniak, do ostatniej chwili snujący plany kontrataku, wierzący że atak na Berlin to po tylko część jego planu mającego na celu wciągnięcie Armii Czerwonej w pułapkę i rozbicia jej w pył. Nikt nie ma odwagi powiedzieć mu prawdy, obawiając się reakcji Führera oraz jego niekontrolowanych wybuchów wściekłości. Jednak to nie Führer jest w tym filmie najważniejszy - najważniejsi są ludzie, do ostatniej chwili stojący przy nim. Ludzie którzy z całego serca wierzą w Narodowy Socjalizm, Trzecią Rzeszę, dumę, honor, wierność składanym przysięgom i walkę do samego końca. I tutaj właśnie leży największe niebezpieczeństwo. Bo ten film co prawda nikogo bezpośrednio nie usprawiedliwia ani nie wybiela, jednak sprawia że mimowolnie zaczynamy tych ludzi rozumieć oraz podziwiać... a to już jest prosta droga do rozgrzeszenia.

Kawa i papierosy Recenzor, 20. października 2004 godz. 14:14

:(((((((((((((((((((
Strasznie się rozczarowałem. Po tych ocenach to ja myślałem że film będzie zaj.bisty, a nie było tak wcale. Film jest czarno-biały, nie ma efektów i dolby surround też do kitu. W kinie siedzenia niewygodne, ekran mały i popcornu też nie mieli. A akcja to szkoda gadać normalnie, paru gości tylko ćmi fajki i coś tam pieprzy bez sensu. Nuda i beznadzieja, centralnie szkoda forsy wyrzucać. Moja lasencja chciała wyjść z kina w połowie, żałuję że jej nie posłuchałem. Jak ktoś intelekt szanuje, to niech nie idzie. Dobrze ziomal gada.

Osada Maruda, 19. sierpnia 2004 godz. 15:13

Aha - tylko dla tych wybrańców...
No i teraz już wiadomo wszystko: "Osada" to film tylko dla ludzi wysoce inteligentych, błyskotliwych, wrażliwych, creme de la creme, elity jednym słowem. Pozostali nie są w stanie zrozumieć głębokiego przesłania tego filmu, no niestety, ale dla tych biednych półgłówków prawdziwa wartość tego dzieła pozostanie na zawsze ukryta. Podobne uwagi dane mi już było słyszeć przy okazji innych głębokich i niezwykle refleksyjnych arcydzieł: "Matrixa", "Gwiezdnych wojen", "Gladiatora"... Ze smutkiem muszę przyznać, że i ja najwidoczniej taplam się w płytkim brodziku intelekutalnym, zaś mój umysł nie jest w stanie ogarnąć wielkości tych dzieł, nie mogę wznieść się na wyżyny dostępne tylko dla tych tych nielicznych. To pewnie dlatego uważam "Osadę" za film beznadziejnie głupi, płytki, nudny, a do tego z absolutnie beznadziejnym zakończeniem.
Shame on me! :(((

Osada Orto, 9. sierpnia 2004 godz. 10:59

Nic specjalnego :-(
Zapowiadało się ciekawie, trailery prezentowały się bardzo interesująco, miałem nadzieję że wreszcie zobaczę porządny horror, na dodatek z finałem równie zaskakującym jak w "Szóstym zmyśle". Niestety, wyszedłem z kina zawiedziony. Fabuła dłuży się niemiłosiernie, przerażających scen jest niewiele (czasami tylko ktoś wrzaśnie przeraźliwie ;-]), za to ckliwych i przesłodzonych ("Spielbergowskich") znalazłoby się całkiem sporo. Kilka pomysłów zasługuje na miano wyjątkowo idiotycznych (np. wysłanie samotnej, niewidomej dziewczyny do lasu na "zwiad"), zaś do zakończenia znacznie bardziej pasowałoby określenie "rozbrajające", niż "zaskakujące". PS. Co wcale nie znaczy że film nie może się podobać - miłośnicy "Blair Witch Project" oraz "Scooby-Doo" ;-] powinni być w pełni usatysfakcjonowani.

Król Artur Orto, 3. sierpnia 2004 godz. 12:25

Do Carlsberga
Cóż, przyznam się że dialogów rzeczywiście nie czytałem, zaś w wersji oryginalnej nie brzmiały aż tak strasznie. :-] I nadal będę się upierał, że filmik jest dość przyjemny (a już na pewno niewiele gorszy od Troi, Gladiatora, Matrixa oraz całej masy hollywoodzkiej papki z cyklu "światło i dźwięk"). Bez wahania daję mu 6.5/10. BTW, Orto może brzmi dość bezosobowo, ale tak naprawdę to jestem płci męskiej. :-D

Król Artur Orto, 3. sierpnia 2004 godz. 11:04

parę uwag
Carsberg: Nie przypominam sobie takiego dialogu (- wyrwane z kontekstu rzeczywiście brzmią kretyńsko), ale na pewno takie słowa nie padają w chwili, gdy Artur po raz pierwszy spotyka Guinewrę. Przez parę minut w ogóle nie było wiadomo, kim jest ta laska (ja byłem na 100% przekonany, że chodzi o Morgianę! ;-]) A jeśli ktoś chce się popisywać swoją znajomością historii, to niech łaskawie weźmie pod uwagę, że Sarmaci mieli z naszymi przodkami tyle wspólnego, co cały ten film z legendą o królu Arturze...

Mierielle: Trudno żeby film był plagiatem Troi, skoro ta pokazała się zaledwie 3 miesiące wcześniej. A swoją drogą ciekawe, jak bardzo gusta mogą się różnić: moja przyjaciółka stwierdziła, że aktorzy w zasadzie byli OK - tylko ten leszczyk w roli króla Artura wypadł wyjątkowo nieciekawie. ;-]